<Stworz> page <Wolosozary> album page |
Niech Zyje SmiercBiałe stanice, czerwone niebiosajak zimne ostrza brzasku krwawa łuna nieśmiało obmywa twarz a błękit oczu lśni w cichym półmroku nowego dnia! Ogniste łodzie widmowych armii świtu Niewzruszone pod strzybożą szarżą wichru Blask ich żagli rozpala błękit oczu Śnieg czerwienieje, gdy dusza czernieje Niech żyje śmierć! Wytrwałość wiedzie nas na niebiosa przez kuźnię dziejów, poprzez rzekę By sięgnąć gwiazdy wieńczacej nieboskłon! Niech żyje trud! By z iskier wykuwać Słońca Niech nasze życia będą gromem A nasza śmierć ich rozpłomieniem! Żmijowych kajdan lodowy uścisk Rozdziera duszę gdy nieba bieleją Życie nigdy nie było tak jasne Jak jasny jest brzask gdy płonie nowy dzień! Słońce...! Gdzież jesteś, gdy znikasz Na swej łodzi pośród nieprzebytych mgieł? Mówią, że kiedyś umrzesz na zawsze I każdej zimy dusza drży, że to już czas Biały miesiąc, znów czarne niebiosa lodowa flota szarych łodzi grudnia blada łuna nieśmiało obmywa twarz a błękit oczu gaśnie wyczekując dnia Niech żyje śmierć! Wytrwałość wiedzie nas na niebiosa przez kuźnię dziejów, poprzez rzekę By sięgnąć gwiazdy wieńczacej nieboskłon! Niech żyje śmierć! Niech żyje trud! Niech żyje wola by wciąż przekuwać stal! Niech żyje śmierć! Niech żyje śmierć! Przekujcie swe miecze na twarde lemiesze Śmierć was zabierze, Słońce podniesie! |