<> page <Wolosozary> album page |
Znow Zakwitna SadyOstanę się w Twych jasnych oczachi już na zawsze zastygnę w ich toni Gdy pożar nieba wreszcie ustanie I wzejdą Wiosny nieśmiałe kwiaty Znów czarne drzewa wypuszczą pąki Znowu zakwitną prastare sady Ulotny dźwięk kowadeł i miechów Ustąpi miejsca muzyce gromu Znowu jeziora odbiją niebo Zaproszą Słońce do letniej kąpieli Srebrna oskoła zgasi pragnienie Gdy stanie świt i zabłyśnie rosa Tak młode Słońce urośnie w siłę troskliwym gestem obejmie zagony niechaj w nie wniknę niech je nasycę Niech się napełnią moim żywotem Czarne zagony wypiją me soki czarne obłoki poniosą mnie w dal Sam siebie złożę w ostatniej ofierze Ostatnia ofiara na świt czasów Pierwsza ofiara na koniec czasów Na dobrą drogę młodemu Księciu Rozpalę w sobie ozimy ogień! Niczym jutrzenki nieśmiały blask Płynąc od serca ku Wołosożarom Tak się zapadnie sklepienie żywota W zmarzniętym wrzasku czerwonych świtów Nowy ogień spopieli próchno Starych stożarów, starego dnia! Czarodziej Miesiąc wzejdzie nad pola I srebrną nicią powlecze swą niwę Stanę wraz z nim na gwiaździstej łodzi Patrząc na pożar płócień zimowej nocy Ostanę się w Twych jasnych oczach W oczach Twych jezior rodzima ziemio Gdy przejdzie wiosna, gdy przejdzie lato Gdy przejdzie jesień i wzejdzie zima Będę jak gwiazda wykuta z ognia Będę jak rosa lśniąca o świcie Wraz z nowym Słońcem, wzejdę na nieba Rozpalę blask w Twych jasnych oczach! |